niedziela, 25 stycznia 2015

Cudo z meksykańskiej ziemi

Kilka dni temu dzwoniący w środku nocy telefon postawił nas na równe nogi. Szczęśliwie okazało się, że to żaden alarm, ale nasi serdeczni przyjaciele Paulina i Carlos z Meksyku, którym chyba zapomniało się o różnicy czasu. Nasza rozmowa przywołała z pamięci wciąż żywe wspomnienia wspólnego pikniku sprzed pół roku, podczas którego mieliśmy okazję nauczyć się, pod okiem mistrzów-zawodowców, przyrządzać jedno z najbardziej znanych, tradycyjnych dań meksykańskich dań, czyli GUACAMOLE.

Awokado
Zadziwiający w swej prostocie dip, zachwycający w smaku, o nietypowym aromacie i relatywnie średnio atrakcyjnym wyglądzie, pozostaje bardzo silnie osadzony w kulturze i historii Ameryki Środkowej. Jego nazwa wywodzi się z indiańskiego języka náhuatl i oznacza gęsty sos ("mole") przyrządzany z awokado ("Ahuacatl", hiszp. aguacate) - według legendy przepis na niego miał zostać przekazany ludziom przez najwyższego boga plemion mezoamerykańskich - Quetzalcoatla, przez co potrawę uważano za odpowiednik olimpijskiej ambrozji. Do dziś w południowym Meksyku co i rusz natknąć się można na miejscowości, których nazwa zaczyna się od terminu "Aguacat", wskazując na istnienie lokalnego ośrodka uprawy smaczliwek. 

Oryginalne #guacamole meksykańskie przyrządza się z rozgniecionego miąższu owoców awokado wymieszanych z sokiem z limonki lub cytryny, pomidorem, cebulą, czosnkiem, niewielką ilością papryki chili i posiekanych liści kolendry, doprawionych do smaku szczyptą soli. Oczywiście współcześnie dopuszcza się wszelkiego rodzaju modyfikacje pierwotnego składu potrawy (np. w Stanach Zjednoczonych promuje się dip z dodatkiem dużej ilości majonezu, niekiedy wzbogacony o ugotowane i zmielone owoce morza), ale naszym zdaniem zabijają one wyjątkowy smak smaczliwek i nie zasługują na uwagę. Słowem - w tym przypadku pozostajemy zdecydowanymi konserwatystami J

Molcajete
W Meksyku do przygotowania guacamole używa się kamiennych naczyń o nazwie MOLCAJETE (czyt. molkahete) wywodzącej się z jęz. Nahuatl - mulcazitl. To rodzaj moździerza składającego się wydrążonej w bazaltowej skale miseczki ustawionej na trzech nóżkach zapobiegających jej przewracaniu się. Molcajete używano do mielenia przypraw i przygotowania gęstych sosów, bowiem lekko chropowata powierzchnia wulkanicznej skały idealnie nadawała się do rozdrabniania składników. Również i dziś dania przyrządzane w molcajete zdecydowanie różnią się smakiem od tych, do przygotowania których używa się elektrycznych młynków lub mikserów. Dlatego nawet jeśli nie mamy w domu moździerza, warto zastąpić go porcelanową miską, w której składniki będziemy rozgniatać ręcznie widelcem - efekt końcowy będzie daleko smaczniejszy, niż guacamolo-podobna papka powstała po użyciu blendera.

Przygotowując guacamole trzeba pamiętać, że jego tajemnica kryje się w rodzaju awokado wykorzystanych do jego przyrządzenia. Nieliczne zachowane źródła wspominają, że społeczności prekolumbijskie znały trzy typy smaczliwek: aoácatl, quilaoácatl i tlacacoloácatl, które, zgodnie z opisem, wydają się odpowiadać trzem odmianom tej rośliny typowym dla Meksyku, Gwatemali i wysp Karaibskich (dużych Antyli). Gorący i wilgotny klimat Ameryki Środkowej sprzyja ponadto pozyskaniu w pełni dojrzałych owoców, których miąższ dosłownie rozpływa się w ustach. Właśnie takie awokado, wzrastające w promieniach tropikalnego słońca i zerwane tuż przed nadpsuciem, uważa się za idealne do guacamole.


Niestety w naszych rodzimych warunkach zdobycie dojrzałych smaczliwek graniczy dosłownie z cudem. W sklepach najczęściej spotkać można zielone i twarde jak kamień owoce, które nawet w sprzyjających okolicznościach, czyli odłożone na okno w torebce z jabłkami i bananami, bardzo trudno "dochodzą" i najczęściej zdarza się im zgnić zanim staną się zdatne do spożycia. Dlatego tak bardzo ucieszyliśmy się, gdy udało nam się zdobyć awokado prawie idealne. A prócz 2 owoców potrzebowaliśmy jeszcze:


sok z połowy cytryny
2 ząbki czosnku
1 mały, dojrzały pomidor
1 małą cebulę
szczyptę siekanej kolendry
1/2 małej papryczki chili (lub szczyptę mielonej papryki chili z Aromatiki)

Przygotowanie guacamole jest dziecinnie proste. Awokado wystarczy umyć pod strumieniem bieżącej wody, rozciąć wzdłuż nożem i delikatnie przekręcając rozdzielić na dwie połówki.

Półprodukty do guacamole
Następnie wyjąć pestkę i wydrążyć miąższ przekładając go do kamiennego moździerza (choć, jak już wspominaliśmy, z powodzeniem wystarczy porcelanowa miska). Skropić sokiem z cytryny. Pomidor pokroić na małe kawałki. Szalotkę i kolendrę drobno posiekać, czosnek przecisnąć przez praskę, dodać chili (świeże siekane lub suszone mielone).

Prawie gotowe
Wszystkie składniki dokładnie wymieszać, po czym rozgnieść widelcem aż do uzyskania sosu o gęstej, kremowej konsystencji.

Wstawić na chwilę do lodówki - najsmaczniejsze jest schłodzone. Meksykanie często wkładają jeszcze do środka wydrążoną wcześniej pestkę awokado - podobno przeciwdziała ona nazbyt szybkiemu utlenianiu sosu, na skutek którego traci on swój jasnozielony kolor i wyrazisty smak.
Perfekcyjny rezultat końcowy

Oryginalne guacamole spożywa się najczęściej jako dodatek do meksykańskiego tacos (kukurydzianych placków nadziewanych mięsem), ale w rzeczywistości jest to potrawa absolutnie uniwersalna. Przede wszystkim idealnie komponuje się ze wszelkiego rodzaju daniami mięsnymi, nieźle wypada jako dodatek do duszonych warzyw, białych i żółtych serów, a nawet jajek gotowanych na twardo (w zastępstwie wysokokalorycznego majonezu). W naszej kuchni takie guacamole zastępuje nawet masło, stanowiąc pyszny i bardzo zdrowy dodatek do kanapek, uwielbiane przez całą rodzinę. No i jest absolutnie niezastąpione w czasie majówkowego grilla, gdy podane wprost z lodówki chłodzi lepiej, niż cytrynowa lemoniada z miętą (i najlepsze nawet piwo).


#Przepis #Gotowanie

czwartek, 22 stycznia 2015

Najczęściej zadawane nam pytanie:


Dlaczego zioła?
Puszcza Białowieska 2014 r.

Ponieważ grzechem byłoby tego nie robić biorąc pod uwagę miejsce, w którym mieszkamy i gdzie przyszło nam żyć. Gdy otworzyła się przed nami perspektywa otwarcia własnej działalności, nie wahaliśmy się ani chwili. Gdzie bowiem znaleźć zdrowsze i bardziej ekologiczne produkty niż w jednym z najlepiej znanych na całym świecie polskich parków narodowych, z którym sąsiadujemy dosłownie przez przysłowiowy płot?

Takie widoki to tutaj... codzienność
Siedziba naszej firmy znajduje się na leśnej polanie na obrzeżach miasta Hajnówka, często określanego mianem Wrót Puszczy Białowieskiej. Mieszkamy i działamy w okolicach wolnych od zanieczyszczeń, oddalonych od zakładów przemysłowych , otoczonych gęstymi lasami, których znaczne fragmenty posiadają status rezerwatów. To ostatnie w Europie miejsce, gdzie podziwiać można pierwotny las, jaki jeszcze kilka wieków temu porastał znaczną część kontynentu. Obecność saren, dzików czy jeleni w przydomowym ogródku nikogo nie dziwi – wręcz przeciwnie, zaniepokojenie budzi ich kilkudniowa nieobecność. W pobliżu często znaleźć można ślady bytowania żubrów, a nawet wilcze tropy.

Bylica piołun
Puszcza Białowieska to prawdziwa skarbnica roślin od wieków znajdujących zastosowanie w medycynie ludowej i zwyczajowo uznawanych za działające prozdrowotnie. Zioła porastające leśne ostępy pozostają w 100% ekologiczne. Rosną w miejscach, gdzie obecność człowieka jest rzadkością, gdzie nie docierają pestycydy, pierwiastki metali ciężkich czy skomplikowane związki chemiczne stosowane do oprysków pól. Zbierane są w sposób identyczny z tym, jak czyniły to nasze prababki – z użyciem sierpa lub noża, a nie kombajnów. Opatrzone certyfikatem EKO bardzo rzadko trafiają jednak na rynek krajowy. Dlaczego? Ponieważ w ogromnej większości opuszczają Polskę zapakowane w błyszczące kartoniki opatrzone niemiecko- i angielskojęzycznymi napisami. W rodzimych aptekach królują natomiast „suplementy diety”; wielokrotnie droższe i gorzej przyswajalne przez organizm wyciągi i ekstrakty produkowane z niewiadomego pochodzenia roślin, uzupełnione przez sztuczne wypełniacze i utwardzacze.

W takich miejscach zbieramy zioła
Obserwując rynek doszliśmy do wniosku, że nie powinniśmy pozwolić, by tak niesamowity, niezwykły potencjał drzemiący w bożej aptece rodem z Białowieży pozostał tak ograniczony. Dlatego właśnie poświęciliśmy się skupowi i konfekcji roślin uważanych za lecznicze. Choć w naszej ofercie znajdują się również zioła spoza Puszczy, są to wyłącznie takie rośliny, które nie występują na jej terenie. W stosunku do wszystkich pozostałych dokładamy wszelkich starań, by pochodziły ze zbiorów lokalnych, dokonywanych manualnie, o właściwej porze roku i we właściwych warunkach pogodowych. I nasze wysiłki przynoszą efekt – podczas czterech lat działalności nie mieliśmy jeszcze żadnej reklamacji dotyczącej jakości sprzedawanych surowców zielarskich. Przeciwnie – cieszymy się uznaniem coraz szerszego grona stałych odbiorców, wśród których nie brakuje sklepów zielarskich i punktów sprzedaży produktów ze zdrową żywnością. 

Nie będziemy ukrywać, że mocno motywuje nas to do działania J

niedziela, 18 stycznia 2015

Zamiast powitania

Minęły już blisko cztery lata, odkąd przedsiębiorstwo Aromatika rozpoczęło swoją działalność obejmującą konfekcjonowanie i sprzedaż ziół i przypraw. To naprawdę sporo czasu, podczas którego wiele się działo: mieliśmy swoje lepsze i gorsze chwile, momenty chwały i upadku. Jednak z każdej przeciwności, jaka stanęła nam na drodze, zawsze wychodziliśmy zwycięsko, a celem, jaki nam przyświecał i zawsze pozostanie najważniejszy, było zadowolenie i satysfakcja naszych klientów. Przez wspomniane cztery lata wiele doświadczyliśmy i wiele się nauczyliśmy, a wszystko zawsze robiliśmy z myślą o naszych odbiorcach. Niewątpliwą nagrodą za nasz wysiłek jest grono stałych miłośników naszych wyrobów, którzy doceniają ich najwyższą jakość oraz serce, jakie wkładamy w naszą pracę.

Dziś inaugurujemy nową jakość: stronę bloga, na którym dzielić będziemy się z Wami najnowszymi informacjami o naszych produktach oraz przedstawiać najciekawsze sposoby ich zastosowania. Treści zamieszczane na tej stronie uzupełniać będą informacje dostępne już w opisach towarów oferowanych na Allegro (http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=22854060) i w naszym sklepie internetowym (http://www.aromatika.com.pl), a każdy kolejny wpis awizować będziemy na Facebooku
(https://www.facebook.com/pages/Aromatika/890751160957449), gdzie oczywiście również nas spotkacie. Mamy ogromną nadzieję, że staną się dla Was inspiracją dla odkrywania nowych smaków oraz wyznacznikiem nowych standardów kulinarnych i… leczniczych.