Lenistwo - jeden z grzechów głównych - H. Bosch |
"Żeby mi się
chciało tak, jak mi się nie chce" - większość z nas pewnie po cichu
powtarza sobie te słowa wielokrotnie w ciągu dnia, biorąc się za wykonywanie
kolejnej przykrej, uciążliwej, acz niezbędnej czynności. Choć powiedzenie
należy do tzw. mądrości ludowych, doskonale pamiętam, jak jeszcze moja ś.p.
babcia oburzała się na takie opinie, wypowiadane choćby żartem. Twierdziła, że tak
mówią wyłącznie lenie, a lenistwo nie przystoi ludziom pragnącym uchodzić za inteligentnych.
Tymczasem ostatnio opublikowane badania naukowców kanadyjskich (wiem, że zza
oceanu, ale podpisujących się pod swoją pracą imieniem i nazwiskiem, więc
zakładam, że całkiem wiarygodnych) wskazują, że lenistwo z inteligencją ma
całkiem sporo wspólnego, a zakorzenione jest w ludzkiej naturze tak głęboko, że
stanowić może jeden z wyróżników naszego gatunku. Co więcej - określenie
"zakorzenione" może być rozumiane wręcz dosłownie, bowiem lenistwo
wynika z naszych… genów. Słowem: po prostu rodzimy się leniwi, a dziś jesteśmy
tym, kim jesteśmy, dzięki wrodzonemu lenistwu właśnie.
Jak to możliwe? Przecież
wszystko, co dotychczas osiągnął rodzaj ludzki, zawdzięczamy ciężkiej pracy
naszych przodków, latom wyrzeczeń i hektolitrom potu przelanych podczas pełnej
znoju pracy, a nie leniuchom spędzającym czas na bezczynnym siedzeniu w cieniu
oliwnego gaju i gapieniu się w przesuwające się po niebie obłoki. Owszem - to
prawda, ale jak dowiedli właśnie badacze z Toronto, każdy wysiłek, jaki
podejmuje człowiek, podporządkowany jest jednej, jedynej zasadzie:
minimalizacji zużycia energii. Obojętnie, czy aktywność fizyczna jest wymuszona
niejako okolicznościami zewnętrznymi (biegniemy do autobusu, który właśnie
podjechał na przystanek, bo nie chcemy czekać na następny), czy intencjonalna i
zamierzona (np. uprawiamy jogging, żeby zrzucić kilka zbędnych kilogramów),
nasz mózg podświadomie tak kieruje ciałem, żeby zmęczyć się jak najmniej, a
przy okazji zaoszczędzić tyle energii, ile tylko się da. Czyli coś zrobić, ale tak,
żeby się nie narobić :-)
Badaniu poddano grupę
ochotników, których ubrano w specjalny ergo szkielet i poproszono o krótki
spacer po bieżni. System czujników zamontowanych w szkielecie badał w tym
czasie charakterystyczne cechy naturalnego sposobu poruszania się każdego z
nich. Następnie komputer, za pomocą sygnałów wysyłanych do ergo szkieletu,
zaczynał w losowy sposób utrudniać poruszanie się uczestników badania (np.
ograniczając stopień zginania kolan lub spowalniając prostowanie nogi), po czym
monitorowano odpowiedź organizmu na nowe warunki oraz sposób adaptacji ciała do
nowych, zaistniałych okoliczności. Wyniki były zaskakujące: okazało się że
nawet tak prosta i wypracowana od najmłodszych lat życia czynność jak chodzenie
podlega stałej analizie przez mózg, który w ciągu maksymalnie kilku minut od
pojawienia się zmiany opracowuje taki schemat sekwencji ruchów, by zacząć
oszczędzać energię. Co więcej - mechanizm ten działał nawet w sytuacji, gdy
relatywne oszczędności były minimalne i nie przekraczały… 5% wydatkowanej mocy.
Ludzie lubią sobie
ułatwiać życie i nie oszukujmy się - każdy woli podróżować tramwajem zajmując
miejsce siedzące niż stojące, każda pani domu przemieszcza się między pokojami
a kuchnią najkrótszą możliwą drogą, nawet jadąc samochodem wybieramy skróty
(nie zawsze uzasadnione przez korki). I gdzie się da, idziemy na łatwiznę. Nie
jest to jednak efektem zaradności, lecz właśnie lenistwa. Tfu, przepraszam, nie
lenistwa, lecz wrodzonej skłonności do minimalizacji wydatkowanej energii.
Badania prowadzone w Kanadzie ujawniły, że mechanizm ten działa stale, jest
podświadomy i dotyczy nawet "najprostszych" czynności ruchowych,
podejmowanych według schematów wypracowanych w dzieciństwie. Przy czym słowo
"najprostszy" celowo umieszczam w cudzysłowie, bowiem, mimo że z punktu
widzenia człowieka chodzenie hipotetycznie nie jest niczym skomplikowanym, to z
perspektywy fizjologii wymaga koordynacji kilkuset różnych elementów ciała,
począwszy od działania mięśni nóg, na kącie nachylenia tułowia i regulacji
oddechu kończąc. I to właśnie zdziwiło naukowców: ludzki organizm potrzebował
bardzo krótkiego czasu, by dokonać wszechstronnych analiz i wybrać optymalny
model realizacji poszczególnych ruchów składowych każdego kroku, gwarantujący
maksymalną oszczędność energii. Dalsze eksperymenty będą koncentrować się
właśnie na wyjaśnieniu tajemnicy tak daleko posuniętej precyzji całego
mechanizmu oraz szybkości jego działania.
Lenistwo - dziś jeden z głównych powodów otyłości u białych |
Minęłabym się jednak z
prawdą twierdząc, że naukowcy nie zdawali sobie sprawy z istnienia skłonności
do minimalizowania wysiłku. Wręcz przeciwnie - to powszechnie znana cecha
przedstawicieli rodzaju ludzkiego, wykształcona kilkaset tysięcy lat temu w celach
obronnych. Naszym przodkom umożliwiła przetrwanie: optymalizowała wydatki
cennej energii w sytuacji stałego niedoboru jej źródeł. Gdy ludzie trudnili się
głównie zbieractwem i polowaniami, pozwalała oszczędzić tyle mocy, by umożliwić
pogoń za zwierzyną, a jednocześnie uchronić przed śmiercią z głodu w przypadku
dłuższych okresów postu. Jednak to, co zapewniło nam przetrwanie, dziś
paradoksalnie staje się przyczyną rozwoju jednej z tzw. chorób cywilizacyjnych,
czyli otyłości. Będąc genetycznie zaprogramowani na lenistwo wykazujemy
tendencję do gromadzenia tłuszczyku i niechęć do podejmowania wysiłku
fizycznego. Dlatego tak wiele kosztuje nas przełamanie się i podjęcie
jakichkolwiek ćwiczeń, a zapał do wyciskania potu bardzo szybko znika i tylko
nieliczne, najbardziej zdeterminowane jednostki zdolne są do regularnych
treningów. Co więcej - jak wykazali właśnie kanadyjscy naukowcy, nawet jeśli uda
nam się dokonać czegoś więcej niż kiwnięcie palcem, to i tak nasz mózg
podświadomie posteruje ciałem w taki sposób, by spalanie kalorii było jak
najmniejsze. Jeśli zatem, mimo męczenia się na zajęciach aerobiku, waga spada
zbyt wolno, zawdzięczamy to naszym przodkom i odziedziczonym po nich genom.
Zamiast jednak wkurzać się na swój metabolizm, warto podejść do sprawy pozytywnie:
takie zjawisko świadczy o jak najbardziej prawidłowym działaniu naszego systemu
nerwowego..
Opisane wyżej kanadyjskie
badania pozwoliły wyjaśnić jeszcze jedną kwestię dotyczącą sposobu zachowania
ludzkiego ciała, obserwowanego dotychczas przede wszystkim u sportowców
uprawiających biegi długodystansowe i inne dyscypliny wymagające długotrwałego
wysiłku. Już na podstawie zwykłych nagrań video można było dostrzec wyraźne
różnice między sposobem poruszania się (np. stawiania kroków) na pierwszych
kilometrach maratonu i po pokonaniu kolejnych 10 kilometrów. Zmieniały się
m.in. takie parametry jak wysokość unoszenia kolan, stopień ugięcia stopy w
kostce czy stan napięcia mięśni ud i łydek, mimo braku przesłanek ze strony
czynników zewnętrznych, np. nachylenia trasy biegu. Teraz już wiadomo, że
przyczyną zjawiska była stopniowa adaptacja ciała do minimalizacji wydatkowania
energii. Mózg w taki sposób steruje aparatem ruchu, by mięśnie wykonywały
możliwie najmniejszą możliwą pracę zużywając najmniejsze możliwe porcje
energii, gwarantując jednocześnie utrzymanie tempa czy częstotliwości
stawianych kroków. Nadwyżki oszczędzonej w ten sposób mocy pozwalały czy to
pokonać większą odległość, czy szybciej zregenerować siły po wysiłku.
Nasi przodkowie musieli być nie tyle super silni, co bardzo wytrzymali |
Okazuje się, że ludzkie
ciało genetycznie nastawione jest na wytrzymałość, a nie na szybkie
wydatkowanie siły. Ewolucja wyposażyła nas we wrodzoną skłonność do lenistwa stanowiącą
część bardziej skomplikowanego mechanizmu predysponującego rodzaj ludzki do
długotrwałego wysiłku przy niższych obciążeniach. To właśnie różni nas od
zwierząt - potrafimy podjąć długą, wyczerpującą aktywność w sytuacji niedoboru
pożywienia, bez większej szkody dla ciała. Musieliśmy jednak zapłacić za to
szczególną cenę: natura pozbawiła nas umiejętności błyskawicznego, impulsywnego
działania z bardzo dużą siłą, co cechuje przykładowo większość drapieżników. Po
prostu w sytuacji, gdy nasi przodkowie zmuszeni byli do przemierzania wielkich
odległości w celu znalezienia produktów zdatnych do spożycia, czy podejmowania wyczerpujących
pogoni za zwierzyną, zdolność do wybuchowego generowania znacznej siły
mięśniowej okazała się kompletnie nieprzydatna z ewolucyjnego punktu widzenia.
I dlatego natura zmutowała nam pewien gen odpowiedzialny za kurczliwość włókien
mięśniowych.
Mowa tu o genie ACTN3,
który w żywych organizmach występuje w dwóch wersjach (allelach) i odpowiada za
wydzielanie białka o nazwie alfa aktynina 3. Proteina ta kontroluje sposób
działania włókien mięśniowych - im jest jej więcej, tym mięśnie kurczą się
szybciej, a tym samym zużywają więcej energii. Jak twierdzą naukowcy, około
50-60 tysięcy lat temu gen ACTN3 (w swej pierwotnej postaci RR) u ludzi zaczął
mutować, dezaktywując wydzielanie alfa aktyniny 3. Zbiegło się to w czasie z
wielką migracją naszego gatunku z kontynentu afrykańskiego do Europy i Azji.
Kurczliwość ludzkich mięśni została ograniczona w zamian za zmniejszenie ilości
zużywanej energii. Początkowo mutowała tylko jedna wersja genu (do postaci RX),
następnie obie (do XX). I tak oto staliśmy się jedynym istniejącym na Ziemi
gatunkiem, któremu udało się przeżyć z mutacją obu aleli ACTN3. Nauce nie jest
znany ani jeden przedstawiciel królestwa zwierząt, który w stanie wolnym
przetrwałby przy upośledzonym wydzielaniu alfa aktyniny 3. Takie osobniki giną,
ponieważ są zbyt wolne, by zdobyć pożywienie (polować) lub uciec przed
zagrożeniem.
Bieganie to coraz popularniejsza dyscyplina sportu w Europie |
Jak twierdzą specjaliści
z dziedziny genetyki i ludzkiej fizjologii, bez mutacji ACTN3 ludziom
prawdopodobnie nie udałoby się zasiedlić innych kontynentów. Osoby, u których obie
wersje genu należą do zmutowanych (XX), wykazują daleko wyższą tolerancję na zimno
i wysiłek niż pozostałe i to właśnie one zdołały przystosować się do życia w warunkach
chłodniejszego klimatu oraz w środowisku wymagającym przemieszczania się na
znaczne odległości. Jak pokazują badania, współcześnie około 20% Europejczyków
rasy kaukaskiej posiada mutację XX, a wśród Azjatów odsetek ten jest jeszcze
wyższy. Cechują się oni tzw. "wolnymi" mięśniami, zużywającymi
minimalne ilości energii. Tymczasem analizy genetyczne prowadzone wśród
rdzennych mieszkańców Afryki ujawniły, że "wolny" genotyp wśród
populacji Czarnego Lądu praktycznie nie występuje. Co więcej - mutacji
pozbawieni są również ich potomkowie rozsiani po całym świecie, np. mieszkańcy
Jamajki czy Afroamerykanie. Osoby pozbawione choćby tylko jednej mutacji genu
ACTN3 cechują się "szybkimi" mięśniami i wyraźnym przystosowaniem do
krótkiego, lecz bardzo intensywnego wysiłku.
Wszystkie te odkrycia
znajdują wyraźne potwierdzenie w praktyce. Jak pokazały badania prowadzone
przez australijskich badaczy w 2003 r. na grupie wybranych lekkoatletów, 95%
najlepszych sprinterów świata posiadało gen ACTN3 w wersji RX, a u 50% z nich
dominowała wersja RR, czyli wydzielająca alfa aktyninę 3 i warunkująca zdolność
do ekstremalnego wysiłku w krótkim czasie. Z kolei wśród długodystansowców najlepsze wyniki osiągały osoby z mutacją XX.
I choć genetycy początkowo sprzeciwiali się szufladkowaniu sportowców ze
względu na odziedziczoną przez nich wersję genu ACTN3, dzisiaj już otwarcie na
lamach prasy przyznają, że osobnik XX raczej nie ma szans w rywalizacji z
Usainem Boltem, a nawet więcej - generalnie w biegu na 100 m posiada
obiektywnie nikłe szanse na osiągnięcie wyniku poniżej 10 sekund. Ale gdyby
rywalizacja dotyczyła podążania śladem rannego jelenia, to pierwsze dziesięć
kilometrów potraktowałby jako rozgrzewkę, podczas gdy osoba z mutacją RR
wymagałaby już reanimacji :-)
A przykład daje nam sympatyczny ... LENIWIEC |
No dobrze, ale co to
wszystko ma wspólnego z naszym lenistwem? Otóż jeśli:
- strasznie nic nam się
nie chce - mamy idealną wymówkę. To nie jest wina naszego słabego charakteru,
tylko wrodzonych predyspozycji genetycznych;
- już naprawdę musimy
podjąć jakiś wysiłek fizyczny - pamiętajmy, że nasz mózg zadba, żebyśmy zrobili
to w najbardziej efektywny i najmniej forsujący sposób
- balansujemy na skraju depresji, bo wskazówka wagi
stoi w miejscu, podczas gdy kolejny raz wyciskamy z siebie siódme poty -
zachowajmy spokój, gdyż właśnie walczymy z mechanizmem biologicznym
doskonalonym nieprzerwanie od ponad 60 tysięcy lat. A że natura stworzyła nas
szczególnie wytrzymałymi, rozczarowanie również powinno nam się udać jakoś
przeżyć…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz