czwartek, 7 stycznia 2016

Baw się zdrowo

Karnawał rozpoczęty! To okres hucznych zabaw, balów, dyskotek, domowych nasiadówek, prywatnych imprez i imprezek. Pośród gwaru roześmianych głosów co i rusz słychać toast, po którym następuje gromkie „Na zdrowie!”. Tylko dlaczego życzymy sobie zdrowia?

 
Może dlatego, że nadmierne spożycie alkoholu zawsze prowadzi do słabszego samopoczucia, a nawet poważniejszych niedomagań? Cóż, klucz do sukcesu zazwyczaj leży w umiarze, jednak nie powinniśmy się oszukiwać: każdemu od czasu do czasu zdarza się popłynąć. Wystarczy chwila zapomnienia w gronie dobrych znajomych, przy rodzinnej zakrapianej kolacji czy po prostu podczas wypadu na tańce, a dosłownie kilka łyków potrafi dzielić nas od przekroczenia cienkiej linii dzielącej „spoko” po „o kurde, przegiąłem”. Poniżej przedstawiam kilka prostych zasad, które pomogą nam zapobiec kompletnemu upodleniu i umożliwią przetrwanie „dnia po” w miarę stabilnym stanie.

Zanim zaczniesz pić, najedz się

Jeśli masz ochotę spędzić wieczór bez wylewania za kołnierz, zadbaj, by nie robić tego na czczo. Proces wchłaniania alkoholu rozpoczyna się już w chwili jego spożycia - przez błony śluzowe jamy ustnej i żołądka, gdzie następuje absorpcja około 20% przyjętych promili. Pozostałe 80% trafia do jelita cienkiego, skąd przedostaje się do krwi i wraz z nią przenika do wątroby, serca i płuc, gdzie następuje właściwa metabolizacja. Zawartość naszego żołądka ma jednak wymierny wpływ na szybkość, z jaką przebiega cały opisany wyżej cykl. Jeśli wcześniej zjedliśmy sporo białka (np. w postaci mięsa) i węglowodanów (warzyw, makaronu, ziemniaków, chleba) z dodatkiem niewielkiej ilości tłuszczu, proces trawienia alkoholu i jego przenikania do krwi przebiega zdecydowanie wolniej. Tym samym wolniej osiągamy stan upojenia alkoholowego, zmniejszając przy okazji prawdopodobieństwo późniejszego wystąpienia kaca i jego ewentualną intensywność.

Zadbaj o prawidłowe nawodnienie

Alkohol posiada właściwości diuretyczne. Jest inhibitorem wazopresyny - hormonu wydzielanego przez przysadkę mózgową odpowiedzialnego m.in. za resorpcję wody i jonów sodu z kanalików nerkowych. A pisząc prościej: picie alkoholu wzmaga produkcję moczu i stymuluje organizm do jego wydalania. Mimo że efekt ten najłatwiej zauważyć w przypadku piwa, w rzeczywistości mamy z nim do czynienia również podczas konsumpcji mocniejszych trunków. Niedobór wazopresyny powoduje, że nerki odfiltrowują nie tylko płyny na bieżąco spożywane przy barze, lecz również wodę magazynowaną w naszym organizmie. Jeżeli dodatkowo przebywamy w dusznym, gorącym pomieszczeniu albo tańczymy, utrata wody z organizmu jest jeszcze szybsza, bowiem następuje również przez pot. Odwodnieni nie tylko szybciej się upijamy, lecz również mocniej cierpimy dnia następnego. Właśnie opisany wyżej mechanizm odpowiedzialny jest za popularne „suszenie” stanowiące jeden z przykrych objawów kaca. Można temu zapobiec pijąc dużo wody przed imprezą, w trakcie oraz tuż przed zaśnięciem. Przy okazji: spożywana woda rozcieńczy alkohol i zmniejszy jego stężenie w organizmie, dzięki czemu zabawa potrwa zdecydowanie dłużej.

Pij z… prostej szklanki

 W przypadku spożycia alkoholu ważna jest nie tylko ilość, ale i forma. Do tego wniosku doszła grupa badaczy ze Szkoły Psychologii Eksperymentalnej Uniwersytetu w Bristolu w Wielkiej Brytanii po przeprowadzeniu dość ciekawego eksperymentu. 160 osób poproszono o wypicie napoju orzeźwiającego i piwa, raz ze szklanki o prostych ściankach, a drugi raz - z typowego, zaokrąglonego kufla. Okazało się, że piwo spożywano dwa razy szybciej z naczynia o wypukłych kształtach niż z prostej szklanki, podczas gdy w przypadku napoju bezalkoholowego taka zależność nie występowała. Zdaniem naukowców zakrzywione formy uniemożliwiały racjonalną ocenę ilości trunku pozostałego do wypicia - stąd tendencja do szybszego opróżniania drinków zawierających alkohol, czyli wpływających na nastrój i emocje.

Jeśli to możliwe, wybierz wino

Jednym z niewielu rodzajów napojów wyskokowych, jakie uznane zostały przez lekarzy za korzystnie wpływające na zdrowie, jest czerwone wino. Dzięki zawartości znacznych ilości polifenolu o nazwie resweratrol alkohol ten pomaga zmniejszyć poziom trójglicerydów we krwi, wzmocnić naczynia krwionośne, usprawnić krążenie i zahamować procesy starzenia się organizmu. Oczywiście zalecenia medyczne dotyczą spożycia ograniczonych ilości tego typu trunku: dzienna dawka nie powinna przekraczać dwóch do trzech lampek (200-300 ml). Nie sądzę jednak, aby nawet w większych objętościach, lecz pite okazjonalnie, czerwone wino zaszkodziło na równi z denaturatem...

A gdy już nic nie działa… [porada głównie dla kobiet]

Stoisz przy barze i zastanawiasz się, co zamówić? Pamiętaj, że każdy napój alkoholowy spożywany samodzielnie lub z lodem to zdecydowanie mniej kalorii niż kolorowy drink lub koktajl. Przykładowo, 50 ml whisky, ginu lub wódki zawiera około 122 kcal, jeśli jednak dodamy 200 ml coli, toniku czy innego napoju orzeźwiającego, ilość kalorii wzrasta do 190. Biorąc pod uwagę, że zazwyczaj trudno skończyć na jednej szklaneczce, w pewnym momencie całkowita wartość energetyczna spożywanych napojów dramatycznie wzrasta, sięgając równowartości jednej lub dwóch tabliczek czekolady. Jeśli w tym momencie przypomnisz sobie, ile wysiłku pochłonęło zrzucenie ostatnich dwóch kilogramów i zmieszczenie się w wymarzonej, kusej kreacji, jest duża szansa, że zamiast kolejnego drinka wybierzesz… szklankę wody :-)

I na koniec…

Słówko dla tych, którzy świadomi konsekwencji chcą się naprawdę zabawić. Zanim świadomość i samokontrola zupełnie się wyłączą, można zmniejszyć przyszły ból głowy na jeszcze kilka sposobów. Oto one:

- staraj się nie palić tytoniu i unikać zadymionych pomieszczeń. Nie ma gorszego kaca, niż kombinowany kociokwik z przepicia i przepalenia;

- zwróć uwagę na lód dodawany do drinków. Powinien być przezroczysty. Mleczne zabarwienie wskazuje na obecność licznych związków mineralnych, które jutro oznajmią swoją obecność tysiącem szpilek boleśnie wbijających się w mózg;

- jeśli już musisz mieszać alkohole, zaczynaj od najsłabszych i kończ na najmocniejszych;

- i w przypadku tych ostatnich raczej skup się na czystych, tj. staraj się pić więcej dżinu niż whisky. Im ciemniejsza barwa alkoholu, tym więcej w nim związków obcych, które organizm potraktuje jak zanieczyszczenia i które okażą się nieznośnie dokuczliwe na dzień „po”.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz